Opis forum
Szefcio
Offline
Szefcio
Kolejny dzień mijał jej nudno. Heidi jak zwykle przynudzała o papierosach, a ona i tak nic sobie z tego nie robiła. Szła trzymając w dłoni podpalonego papierosa, co chwilę zatruwając płuca dymem. W drugiej dłoni trzymała za to kieliszek z czerwonym winem i popijała je. Miała na sobie luźną, białą, męską koszulę i bieliznę...nie widziała potrzeby ubierania się skoro już był wieczór i zaraz rzuci się na łóżko i zacznie oglądać film. Jednak najpierw wolała usiąść na fotelu i patrzeć przez okno na tajemniczy las. Przez pierwsze chwile nic się nie działo, aż w końcu wazon z piękną, czerwoną różą zaczął się trząść. Pękł na miliony kawałków a woda która się w nim znajdowała zaczęła przybierać różne kształty. Patrzyła na to co się dzieje swoimi przenikliwie niebieskimi tęczówkami które przybierały taką barwę zawsze wtedy, kiedy władała swoim żywiołem. W dłoni nadal miała palącego się papierosa lecz nie poruszała się...była jak zahipnotyzowana.
Offline
Szefcio
Mówiłam do dziewczyny patrząc wgl w inną stronę. Nie miałam nawet ochoty patrzeć co wyrabia. Gdy dym z papierosa się nasilał odwróciłam się gwałtownie w jej stronę. Woda, którą bawiła się Destiny nagle wyparowała. Podeszłam do niej i wyrwałam jej papierosa,. który chwilę po tym wylądował za oknem. Wzięłam od niej kieliszek i dopiłam do końca, po czym oddałam jej pusty. - Chcesz się zakatować kobieto? Oj sorry zapomniałam, że jesteś nieśmiertelna, ale to nie znaczy, że musisz zatruwać otoczenie - Rzuciłam oschle w jej stronę i usiadłam po turecku na łóżku.
Offline
Szefcio
Jej zajęcie przerwał nagle brak wody. Westchnęła cicho i spojrzała na Heidi, znowu ją wkurza.! Patrzyła na nią jak zabiera jej papierosa i dopija do końca wino.
-Przestań...przecież nikt Ci nie każe siedzieć w moim pokoju...
Powiedziała przenosząc wzrok na sufit, na którym skropliła się woda z wazonu. Pojedyncze kropelki zaczęła się łączyć i powstała jedna pojedyncza kropla o sprej wielkości. Upadła Heidi na głowę mocząc jej przy tym włosy.
-A czemu ty się tak tym otoczeniem przejmujesz.?
Spytała patrząc na nią z uśmiechem.
Offline
Szefcio
Co Ty wyprawiasz ?! - Wrzasnęłam do dziewczyny, zrywając się z łóżka.Przyłożyłam jedną rękę do włosów i po chwili już były suche. - Nie przesadzaj kochanie bo jak ja potraktuję cię swoją mocą to tak wesoło nie będzie. - Powiedziałam do niej z cwaniackim uśmieszkiem. - Może dlatego, że ja tutaj jestem? Jak nie będę szczyciła Cie swoją obecnością, rób co chcesz. - Puściłam do niej oczko, po czym siadając na ziemi oparłam sie o brzeg łóżka.
Offline
Szefcio
Spojrzała na nią jak na idiotkę i zaśmiała się dźwięcznie pod nosem. Uwielbiała się z nią droczyć, była dla niej jak siostra. Westchnęła cicho słysząc jej groźbę i pokazała jej język.
-Może i władasz nad ogniem, może jesteś małą wredotą, może znasz wszystkie sztuki wali...ale ja się Ciebie nie boję... ()
Powiedziała uśmiechając się szeroko, a na jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
-Dobra...ale jak tylko wyjdziesz to zapalę...
Powiedziała i spojrzała na drzwi wejściowe i chłopaka.
-Bo mamy powody.!
Powiedziała wesoło i pokazała mu język zapinając swoją koszulę, pod którą miała tylko bieliznę.
Offline
Szefcio
-A co gdyby moim ojcem był Bruce Lee ? Też byś się mnie nie bała? - Spytałam żartobliwie. Lubiłam takie chwile, bo czułam, że mam rodzinę. Po przeżyciu ponad dwustu lat, tylko ta świadomość utrzymuje mnie przy zdrowcyh zmyysłach. Obejrzałam się za ramie słysząc głoś chłopaka. - Hey - Powiedziałam krótko - Jestem Heidi, a to jest Destiny - Poiwedziałam wskazując palcem na dziewczynę. - A Ty jesteś ... - Popatrzyłam na niego lustrującym i pytającym wzrokiem. - Tak to już jest z babami . - Dodałam łapiąc poduszkę.
Offline
Szefcio
Złapała poduszkę i oparła o nią łokcie kładąc ją na swoich kolanach.
-A nie pasuje Ci to.?
Spytała unosząc brew do góry i kiedy dziewczyna przedstawiła ją chłopakowi, wyszczerzyła zęby w uśmiechu i przeniosła wzrok na Heidi.
-Nadal nic...
Powiedziała ze złośliwym uśmiechem i odrzuciła chłopakowi poduszkę. Słysząc jego imię posłała mu zadziorny uśmiech i zaśmiała się dźwięcznie
-Fajne imię.! Takie...niespotykane...
Powiedziała patrząc na niego wesołym wzrokiem.
-Ale miło mi Cię tak poza tym poznać Kryspinie
Puściła mu oczko i wskazała na miejsce obok Heidi.
-Siadaj i opowiadaj co tam u Ciebie.?
Offline
Szefcio
- Odkąd tak fascynujesz się męskimi imionami, he ? - Rzuciłam do Destiny ruszając śmiesznie brewkami do góry i do dołu. Zaśmiałam się i przeniosłam wzrok na chłopaka - Dopiero przyjechałeś. - Bardziej stwierdziłam niż pytałam. Kątem oka popatrzyłam z powrotem na Destiny ukazując swoje białe zęby. Odwróciłam się i podeszłam do barku. - Napijesz się czegoś ... Kryspinie ? - Spytałam nadal stojąc do nich tyłem - Uprzedzam Cie Des, że Ty nie dostaniesz ani kropelki. - Odwróciłam sie trzymając w dłoni szklankę, w którym było whisky z lodem. Upiłam łyk przyglądając się towarzystwu .
Offline
<zaśmiał sie>
wiem wiem moje imie jest lekko dziwne
<usiadł obok>
u mnie wszystko w porządku mieszkam tu z wami tak w ogóle <zaśmiał sie>
a co tam u was słychać drogie Panie
Offline
Szefcio
-No i czego się czepiasz.?! Hę.?!
Spytała Heidi z rozbawioną miną i spojrzała na nowo przybyłego chłopaka. Widząc, jak dziewczyna się do niej uśmiecha wywróciła oczami i westchnęła cicho. Znowu pomyślała sobie nie wiadomo.! Dziewczyna założyła nogę na nogę opierając głowę o oparcie mebla i westchnęła cicho.
-Wszystko dobrze...może poza tym, że ona nie chce mi dać whisky.!
Powiedziała ze smutną miną i spojrzała na przyjaciółkę.
-Heiiiiidiiiii.! No proszę, proszę proszę no.!
Powiedziała przeciągle, trzepocząc rzęsami.
-Albo chociaż jeden papierosek...
Dodała ciszej wiedząc, że jej się oberwie.
Offline